13. Poczuj marynarski klimat w Porcie Jachtowym. Port Jachtowy w Kołobrzegu nazywa się także Mariną Solną, co jest związane z jego lokalizacją na Wyspie Solnej. W sezonie port tętni życiem, a wokół 100 miejsc cumowniczych rozbrzmiewają języki z całego świata. W tym artykule przyjrzymy się ośmiu najlepszym rodzajom ryb do spożycia, w tym ich profilom odżywczym i sposobom ich gotowania. Dziki łosoś. Dzielić Zdecydowanie jest to miejsce godne polecenia. 3. StarBurger. StarBurger to kolejne miejsce, które według klientów mogłoby znaleźć się na kołobrzeskim podium w zakresie tworzenia najlepszych burgerów w mieście. Foodtruck serwuje świetnej jakości burgery z doskonale przyrządzonym mięsem i masą pysznych i świeżych dodatków. 4. Taksówki Nord Taxi Kołobrzeg całodobowo zamówisz w centrali korporacji: tel.: 94 – 196 – 28. tel.: (+48) 605 – 999 – 628. Od roku 2001 Nord Taxi Kołobrzeg prowadzi całodobowy serwis taksówkowy „radio taxi” w Kołobrzegu i w miejscowościach pobliskich. Flądra to niezwykle popularna ryba, w sezonie letnim uwielbiana przez turystów w postaci smażonej prosto z patelni. Ma białe, bardzo soczyste, smaczne mięso. Turbot to mało znana ale doceniane ryba. Okazy łowione w Bałtyku osiągają nawet pół metra długości. Słynie z niezwykle smacznego mięsa, białego i delikatnego. Przystań rybacka w Ustroniu Morskim wyposażona jest w wyciąg linowy. O poranku kutry są spuszczane na wody Bałtyku, po południu lub wieczorem - wciągane za pomocą wyciągarki linowej na plażę. Zarówno przystań rybacka jak i stojące na plaży kolorowe kutry są atrakcją turystyczną Ustronia Morskiego. Złowione na tych kutrach Rewelacyjna kuchnia, sympatyczna obsługa, przyjemny lokal, najlepsza ryba w Kołobrzegu! Z przyjemnością wracamy kiedy tylko mamy możliwość! ️ Nadal pracując partiami, włóż frytki z powrotem na gorący olej i smaż, aż będą chrupiące i złociste (około 4-5 minut). Przenieś frytki na metalową podstawkę z ręcznikami papierowymi pod spodem, aby odsączyć nadmiar tłuszczu i dopraw Po pół łyżeczki, sól i pieprz do smaku. Po pół łyżeczki, sól i pieprz. Boleń drapieżna ryba Boli mnie brzuszek. Bomba witaminowa Marzenie choineczki w Dzień Bożego Narodzenia Najlepsza babcia. Najlepsze jajeczka. Sprawdź ich szczegóły poniżej i ciesz się każdą chwilą spędzoną na świeżym powietrzu wokół Kołobrzegu. Trasa Strandspaziergang–Strandpromenade Kolberg (początek: Kołobrzeg Stadion) Średnio zaawansowany. 02:50. 11.2 km. Trasa Seebrücke Kolberg–Strandspaziergang (początek: Luboszyce) Średnio zaawansowany. 02:14. O74FIv. bary10 kwietnia 2015przez: sfp„ale ryba” w Kołobrzegu – czyli rybka lubi pływaćZainspirowany przez kolegę Kaszpira postanowiłem odwiedzić jedną z licznych smażalni w Kołobrzegu. Wypadło na smażalnię “ale ryba”, która znajduje się na...Czytaj więcej Kołobrzeg kojarzy się przede wszystkim z nadmorskim letnim wypoczynkiem i sporą ilością smażalni ryb. Nic w tym dziwnego, ponieważ świeże ryby to coś, czego faktycznie można uświadczyć w tym wyjątkowym mieście. Niemniej, pod względem kulinarnym Kołobrzeg ma do zaoferowania znacznie więcej. 1. Taverna Vikingów Taverna Vikingów to lokal, w którym serwowane są dania pyszne i sycące. Specjalnością restauracji są doskonałej jakości burgery podawane z frytkami i sałatkami. 2. Restauracja Zakątek Restauracja Zakątek to znane i lubiane miejsce w Kołobrzegu. Lokal serwuje kuchnię europejską. Warto skosztować łososia z grilla i pysznego kremu pomidorowego. 3. Pieprz i chili Pieprz i chili to kwintesencja śródziemnomorskiej kuchni w centrum Kołobrzegu. To jedno z tych miejsc, w których można skosztować doskonale przygotowany creme brulee, choć na uwagę zasługują również tatar ze śledzia czy owoce morza. 4. Mikado Promenada Mikado Promenada to z całą pewnością miejsce, które warto odwiedzić, będąc w Kołobrzegu. Lokal serwuje pyszną rybę, ale również pizze i makarony w przepięknym i pysznym wydaniu. 5. Wiejska Chata u Beaty Wiejska Chata u Beaty serwuje kuchnię polską. Można się w tym miejscu załapać na przepyszne domowe obiady. Na uwagę zasługują jedne z najlepszych w okolicy pierogów. 6. Restauracja pod Winogronami Restauracja pod Winogronami oferuje smaki polskiej kuchni w unikatowym wydaniu. Warto zwrócić uwagę na tatar z łososia czy befsztyk tatarki. Restauracja regularnie promuje nowe dania pojawiające się w karcie dań. 7. Pizzeria Tenisówka Pizzeria Tenisówka to miejsce znane i lubiane. Lokal serwuje świetną pizzę w przystępnych cenach. 8. Wichłacz GrillHouse Wichłacz GrillHouse to miejsce, które funkcjonuje w Kołobrzegu od lat. Lokal serwuje pyszne dania grillowane. Warto skusić się na doskonałą pierś z kaczki czy gulasz z dziczyzny. 9. Restauracja Szalonego Greka Restauracja Szalonego Greka to przede wszystkim możliwość rozkoszowania się greckimi rarytasami bez konieczności wyjazdu do tego wspaniałego kraju. Lokal serwuje mięsa przygotowywane według greckich receptur, ale również świetnej jakości owoce morza. 10. Restauracja Pirania Restauracja Pirania to doskonały wybór dla osób, które uwielbiają rybne dania i nie wyobrażają sobie pobytu w Kołobrzegu bez delektowania się takowymi. Świeża rybka prosto z kutra to jedna z największych atrakcji kulinarnych nad morzem. Czy wiemy jakie ryby i kiedy możemy jeść, żeby mieć pewność, że na nasz stół nie trafił produkt zagrożony wyginięciem lub mrożony? W Bałtyku żyje kilkadziesiąt gatunków ryb. Do najbardziej popularnych należą dorsz, flądra, śledź bałtycki, szprot, belona, sandacz, okoń, skarp, sieja, makrela i płoć. W wodach Bałtyku pływają też gatunki wędrowne, takie jak jesiotr, węgorz, troć, łosoś, czy szczupak. Trzeba jednak pamiętać, że w lipcu i sierpniu (kiedy popyt na świeżą smażoną rybę jest największy) połowy na większość gatunków są zakazane lub mocno ograniczone ze względu na okresy ochronne spowodowane tarłem i rozmnażaniem się stada. Do takich ryb należy najbardziej popularny dorsz, najbardziej zagrożony wyginięciem. W tym czasie bezpiecznym wyborem będą śledzie bałtyckie i flądry, ponieważ zakaz połowu na te ryby kończy się w maju. Warto też zdecydować się na łososia atlantyckiego lub makrelę. Niemniej może się zdarzyć, że w smażalniach natrafimy na ryby objęte zakazem połowu, ponieważ na niektóre z nich można łowić z małych kutrów lub przywozić je z rejonów morza nie objętych zakazem połowu. Warto zapoznać się ze specjalnym poradnikiem dla konsumentów przygotowanym przez WWF. Przewodnik ten pomaga wybierać ryby i owoce morza, które nie są zagrożene wyginięciem oraz pochodzą z połowów prowadzonych zgodnie z zasadami zrównoważonego rybołówstwa. W poradniku WWF każdy gatunek został oznaczony kolorem. Światło zielone oznacza najlepszy możliwy wybór pod względem środowiskowym, światło żółte mówi, że nad tym produktem powinniśmy się zastanowić i sięgać po niego tylko w przypadku gdy gatunki z zielonej listy nie są dostępne. Światło czerwone to zdecydowane: NIE KUPUJ! Gatunki oznaczone tym światłem pochodzą z niezrównoważonych połowów o negatywnym wpływie na środowisko morskie. Lista ryb z Bałtyku na liście WWF z zielonym (najlepszy wybór) lub żółtym (zastanów się) światłem: flądra gładzica łosoś atlantycki makrela atlantycka sola szprot śledź bałtycki. PORADNIK WWF: JAKA RYBA NA OBIAD > Między Ustką a Kołobrzegiem miałam nadzieję znaleźć nie tylko plaże i morze, ale też śledzie. Udało się, i to z nawiązką. Zatem gdzie zjeść w Ustce i okolicy? Wcześnie rano w Ustce pustka – nawet na deptaku w uzdrowiskowej części miasta. Dzielnica willowo-pensjonatowa powstała pod koniec XIX w. Wtedy doprowadzono do miasta kolej, którą co roku przyjeżdżało kilka tysięcy letników. Dla nich zbudowano łazienki, czyli zakład przyrodoleczniczy, kabiny kąpielowe, a w 1875 r. poprowadzono spacerową promenadę nad brzegiem morza. Idę nią w kierunku portu. Kilka lat temu Ustka chwaliła się otwarciem obrotowej kładki nad ujściem Słupii do morza. Niestety, nie działa. Muszę nadłożyć drogi, by na drugą stronę przejść mostem kolejowym. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wędruję wzdłuż nabrzeża, oglądam nowo wybudowane i odnowione budynki, w których ulokowały się restauracje, kawiarnie i apartamenty. Z mostu mam świetny widok na cały port. Po drugiej stronie rzeki trafiam na dom, wokół którego stoją duże worki wypełnione sznurkami. Na drzwiach napis „Sieciarnia”. Zaglądam do środka. Przy maszynie siedzi kobieta. Jak się okazuje, Ukrainka. Pracuje tu od sześciu lat. Tłumaczy mi, że ze starych sieci odzyskuje się linki i do nich doszywa nowe siatki. Bo te linki są najdroższe. Inne są sieci na śledzie, inne na dorsza czy flądrę. Kobieta dodaje, że rybakom ciężko. Coraz mniejsze limity, ledwo co mogą nałapać ryb, bo jest ich mało. – Podobno mają całkiem zamknąć Morze Bałtyckie dla połowów na pięć lat – opowiada. Postanawiam sprawdzić tę informację u źródła. Rybak milionerem? W porcie przy jednym z kutrów pracuje kilku mężczyzn. Ładują plastikowe skrzynki na pokład, wygłupiając się przy tym jak uczniaki. Pytam, czy można z nimi popłynąć. – A to szef musiałby się wypowiedzieć – odpowiadają. Jakby na zawołanie właściciel kutra UST-125 wygląda przez okienko na mostku kapitańskim. Okazuje się, że rybołówstwem zajmuje się od 16 lat i ma w sumie cztery kutry. Pierwszy kosztował go 500 tys. zł. Ostatni – koło miliona. Ale nie, milionerem nie jest. Choć nie powie, opłaca mu się ten biznes. Obowiązują co prawda limity, ale na każdy gatunek ryb inne. Można je wykorzystać dowolnie w ciągu roku. Rybacy sami więc decydują, kiedy łowić. Najczęściej zostają w porcie przy złej pogodzie. Za to gdy już łowią, to za jednym razem mogą przywieźć nawet i 20 ton fląder, łososi, gładzic, turbotów, dorszy, szprotek. I śledzi. Kiedy zapełnią ładownię kutra, płyną do najbliższego portu rozładować ryby i znowu wychodzą w morze. – Jak jest ryba, trzeba korzystać – mówi armator. Kiedyś były granice i kutry z Danii nie przypływały na polskie łowiska. Teraz mogą. A że mają lepszy sprzęt i większe kutry, to więcej wyławiają. Rybacy z Ustki porządkują kuter po połowach, fot. Agnieszka Rodowicz Problemem mojego rozmówcy jest również brak własnej przetwórni. Musi polegać na zewnętrznych. A te w weekend nie chcą pracować. Że turyści wtedy przyjeżdżają? – To, co kupują, jest kroplą w morzu ryb, które wyławiamy i którymi handlujemy – mówi rybak. – Pojedynczym osobom nie sprzedajemy. Chyba że to znajomi, rodzina, przyjaciele. Oni zawsze mogą liczyć na wiaderko śledzi. – A gdzie w Ustce można zjeść najlepsze ryby? – pytam przedsiębiorcę. – W smażalni naprzeciwko aukcji rybnej – odpowiada. Gdzie zjeść w Ustce? Zaglądam więc do Baru Alga, ale jest zarezerwowany na prywatną imprezę. Za to w sklepie firmowym Alga – tłum. Na ladach ryby świeże, wędzone, smażone, w occie, śmietanie, oleju. Rybka na śniadanie? Chyba jednak poczekam do popołudnia. Wędruję dalej i docieram do granicy portu i zachodniej plaży. Stoi tu ładny pawilon, przed nim wiklinowe kosze, parasole, stoliki Cafe Mistral Na Fali. Jej właścicielka, Beata Jakubiak, zawsze chciała mieć kawiarnię. Ale dopiero gdy dzieci dorosły, mogła spełnić to marzenie. Tym bardziej że pojawiły się dotacje, dzięki którym rybacy mogli się przebranżowić. A oni od pokoleń są rybakami. – Tata wpadł na pomysł, by robić cukierki zawierające zdrowe kwasy omega-3 pochodzące z ryb – opowiada Julia Jakubiak, która w sezonie letnim pomaga rodzicom w interesie. Pięć lat temu otworzyli kawiarnię w wyremontowanym domu rybackim, dwa lata temu letni pawilon w porcie z najlepszą kawą w Ustce. Ale hitem kawiarni są krówki. Owinięte w biało-błękitne papierki w marynistyczny wzór, stały się jednym z symboli miasta. Wszystko dzięki temu, że Adam Jakubiak odziedziczył przepis na krówki po ojcu, który był nie tylko rybakiem, ale i cukiernikiem. Skład jest prosty: cukier, mleko, śmietanka. Jednak jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach, czyli proporcjach i procesie wyrobu. Tego Jakubiakowie nie zdradzają. Chwalą się natomiast, że krówki są robione, formowane i pakowane ręcznie. Każda jest więc inna. I pewnie dlatego to najlepsze krówki, jakie jadłam. Krówki w Cafe Mistral to znane usteckie cukierki. Robi je rodzina rybaków, fot. Agnieszka Rodowicz Gdzie zjeść najlepszego śledzia Zmierzcha, kiedy dojeżdżam do Zagrody Śledziowej w Starkowie pod Ustką. Przez wysoką drewnianą bramę wchodzę na dziedziniec starego pruskiego gospodarstwa. Na podwórku dymi mały piecyk, w środku parują ziemniaki w mundurkach, do śledzia z jabłkiem i śmietaną. Bo zagroda jest śledziowa nie tylko z nazwy. W dawnych zabudowaniach gospodarczych urządzono karczmę, w której śledź gra pierwsze, a właściwie jedyne skrzypce, występując pod kilkunastoma postaciami. Po drugiej stronie dziedzińca jest z kolei Muzeum Śledzia. Niewielkie, ale pomysłowo urządzone z pomocą zaprzyjaźnionego ichtiologa i etnografa. – Dostajemy dużo prezentów od rybaków i marynarzy. Nie mają serca wyrzucać części kutrów, starych sieci, książek pokładowych – mówi Maciej Kierys. W muzeum jest też kolekcja różnych wydań książki „Ucho od śledzia”. – Chcemy mieć wszystkie wydania. Choć to zupełnie nieśledziowa powieść – wyjaśnia Maciek. Zagroda Śledziowa w Starkowie pod Ustką, fot. Agnieszka Rodowicz Skąd pomysł na Zagrodę? – Dziś wszędzie królują owoce morza. Śledzia robi się z musu, jak są święta. I tyle – mówi Kierys. A to smaczna i bardzo zdrowa ryba. Jest dzika, nie da się jej hodować, za to można przyrządzić na setki sposobów. Śledzie z Zagrody są w większości bez konserwantów i sztucznych dodatków. I takie, jakie powinny być – szare. – Jak jest biały, to od razu wiadomo, że potraktowany został jakąś chemią – tłumaczy Maciek. – Śmieję się, że jak mam dobrą rybę, to wystarczy, że dodam trawy, zaleję olejem i będzie pyszna. Chcemy popularyzować śledzia, przypominać ludziom, jak kiedyś smakował. Czasami, szczególnie starszym gościom, łza się w oku kręci, gdy próbują w karczmie tatara czy śledzia po kaszubsku, z cebulą, ogórkiem i papryką. Mnie najbardziej smakuje bułka z lekko marynowanym śledziem, cebulą, sałatą i sosem zwanym remuladą duńską. Pycha!